Ostatnio Tajga nie jest sobą, bo jest... szczeniaczkiem! Na nowo! To jest nieprawdopodobne, ale w wakacje rozpoczął jej się proces odmładzania, nie mam pojęcia z czego to wynikło, ale ja tam nie narzekam, wręcz przeciwnie :D Czasami mam wrażenie, że kiedy wszyscy śpią, to ona skrada się do kuchni i wypija nam energetyki... Ale co właściwie się zmieniło?
Nic i wszystko.
Tajga jest szybka. Ma dużo energii. CAŁY CZAS chce coś robić. Jest cały czas wesolutka. I nakręcona. Bardzo nakręcona.
No cóż... ja się cieszę! Tylko, że... musimy zacząć wszystko od nowa, znaczy nie wszystko i nie my. JA. Bo ja teraz za nią nie nadążam!
Właśnie do takich wniosków doszłam po ostatnich zawodach agility w Gdyni (18.10.15r.).
Tajga była świetna, bo:
wreszcie zyskała pewność na torze
biega szybko
zaczyna się odsyłać
odróżnia nazwy przeszkód
pięknie mnie słucha
To dlaczego wróciłyśmy do domu z jednym disem i dwoma biegami z odmowami?
Bo ja nie wiem co mam robić! Agility w naszym przypadku wygląda jak walka o przetrwanie. Jestem zdecydowanie za wolna, a mój handling zasługuję na kłującą w serce 1. Oficjalnie informuję, że będę się pilnie dokształcać, aby mój geniusz nie musiał się za mnie wstydzić :p
Jeden z naszych przebiegów na tych zawodach:
(jejku, jak to komicznie wygląda)
Jest jeszcze jeden wniosek, który nasuwa mi się po obejrzeniu tego filmiku- KONIECZNIE muszę ograniczyć wypowiadanie przeze mnie imienia mojego burka.
Do napisania! :D
-powiedziała Tajga.
... tylko, że jedna jest adżilitowa! :p Tak, tak- udało nam się zdobyć pierwszą łapkę na zawodach agility w Myślęcinku :D
Fot. Justyna Ukleja
W tym biegu zajęłyśmy też 2 miejsce! Cóż to były za emocje <3 Tym bardziej, że pod koniec startu zapomniałam torku... na szczęście sędzia i znajomi zaczęli krzyczeć do mnie, jaka przeszkoda jest następna i jaaakoś poszło!
nasze drugie oficjalne zawody i znowu pudło na egzaminowym biegu! <3
Warunki, tak jak na naszych pierwszych zawodach, były ciężkie dla Tajgi- ciągła zmiana pogody: deszcz, grzmoty, potem słońce... i tak w kółko...
Mimo tego Tj była BARDZO dzielnym pieseczkiem i przeszła samą siebie!!! Jejku, ten pies jest z dnia na dzień coraz lepszy i co chwilę pozytywnie mnie zaskakuje :D A więc... przyspieszyła, ale nadal pozostała grzecznym pieskiem na torku, bo pięknie myśli i słucha tego, co mówię; slalom, który dzień przed zawodami nie wychodził, przez całe dwa dni był przepiękny (tylko dwa razy miała odmowę, ale zdecydowanie jej to wybaczam), a przede wszystkim upewniła się na torze! Nie bała się robić przeszkód strefowych, pod którymi są tunele; a huśtawka (z którą walczyłyśmy baardzo długo, bo Tajga się jej bała) wychodziła cudownie <3 Jestem z niej niesamowicie dumna (i z siebie trochę też :P), a moje serce jeszcze bardziej się raduję, kiedy widzę, że agility jest frajdą także dla Tj. Jejku, jak ja ją kocham!
... ale nie za podium, nie za łapkę- to są tylko przemiłe dodatki... kocham ją za to, że ona CHCE coś ZE MNĄ robić, że się stara z całych sił, że są widoczne postępy i osobiste sukcesy oraz za to, że jest!
fot. Justyna Ukleja
Ostatnio stwierdziłam, że boję się mieć drugiego psa, bo nie wiem, czy będę potrafiła pokochać go tak samo mocno jak Tajgę...
.
.
.
Zapraszam do obejrzenia filmiku z zawodów! :)
Tak jak już wcześniej pisałam, wygrałyśmy cykl zawodów agility z serii Annówka Agility Cup 2014/2015 w klasie zero, a nagrodą był dowolny obóz w Annówce. Tak, był to trudny wybór, ale w końcu postanowiłam, że na 5 wakacyjnych dni przeniesiemy się do kosmosu -wybrałam FreeXy, czyli treningi pod okiem Agnieszki Kunkel i Martyny Okrasy! :)
Już pierwszego dnia Niuka i Martin powiedziały mi, że tak być nie może! Powinnam cały czas pobudzać swojego pieska, terrierki trzeba wkurzać, więc Tajga musi biegać na zabawki! Byłam sceptycznie nastawiona, kiedy dziewczyny dały mi do ręki piszczącą piłeczkę i powiedziały, że mój terrier nauczy się na nią pracować... ale okazało się, że miały rację! Tajga od razu zaczęła mieć większą motywację, wreszcie zaczęła szybciej przebierać łapeczkami, a czasem (z podniecenia) nawet szczeknie! :D
fot. Zuza Rutkowska
Powiem tak: na obozie, Tajga zaskakiwała mnie z dnia na dzień, ani razu nie odmówiła współpracy i pokazała swoje nowe (na agility) dzikie oblicze! Mam nadzieję, że tak jej zostanie <3
Moje ulubione zdjęcie z adżilitek <3 (fot. Zuza Rutkowska)
fot. Zuza Rutkowska
Atmosfera na obozie była G E N I A L N A! Każda obozowiczka (i trenerki!) była szalona, pozytywna i chętna do rozmowy :))) W wolnych chwilach zastanawiałyśmy się, co będzie na obiad, chodziłyśmy nad annówkowe jeziorko, oglądałyśmy "Szkołę", grałyśmy w Dixita i kalambury, a w przed ostatni dzień większość ekipy pojechała nad baaaardzo czyste jezioro- podczas pływania widziałyśmy dno!
W ostatni dzień dziewczyny zorganizowały dla nas drużynowe zawody, w których druga runda polegała na przebiegnięciu torku z pełną wody szklanką w ręce. Wygrał ten zespół, który pokona tor w jak najkrótszym czasie i będzie miał najwięcej wody w szklance (średnia). Moja drużyna zajęła 2 miejsce! :D <3
Najlepszym podsumowaniem tego obozu będzie stwierdzenie, że był on magiczny *-* już czekam na powtórkę! :D
Na wczorajszym wieczornym spacerze spotkałam pana, przez którego zwątpiłam w to, czy mieszkam w Poznaniu, czyli całkiem dużym i niezacofanym mieście. Ten pan sprawił, że poczułam się jakbym była na wsi... i to 10 lat temu!
Już piszę o co chodzi.
Późnym wieczorem wybrałam się z Tajgą na spacer. Kiedy dochodziłam na "naszą" polanę, za nami, zauważyłam mężczyznę, który szedł w naszą stronę ze swoją żoną i owczarkiem niemieckim na krótkiej smyczy. Psa znałam już wcześniej, jest on agresywny i już z odległości 20 metrów zaczął rzucać się na Tajgę. Tj zaczęła wąchać coś w trawie, nawet nie zwróciła uwagi na owczarka, więc przeszłam z nią na bok.
- Ona go zje!- krzyknął do mnie mężczyzna, pokazując na swojego psa. Kiedy zauważył, że na to nie zareagowałam, po chwili wykrzyczał to ponownie, po czym dodał - I będzie o jednego kundla mniej.- a potem uśmiechnął się złośliwie.
Stałam jak wryta. Byłam w stanie odpowiedzieć tylko, że Tajga nie jest kundlem. Ów pan od razu odrzekł- Wszystko, co małe, to kundel!- i poszedł.
Stałam tam jeszcze chwilę jakby mnie zamurowało, a potem zaczęłam się zastanawiać, skąd tacy 'inteligentni' ludzie się biorą.Po chwili moje serce się odezwało i pomyślałam: Człowieku, gdybyś Ty wiedział, co ten 'kundel' robi...-wtedy wtrącił się mój rozum-... i tak to by nic nie zmieniło. Do takich ludzi nic nie dociera. Nic.
A teraz, Drogi Czytelniku, wyobraź sobie, że Tajga jest chora i walczy o życie (pfy, pfy! oby zawsze była zdrowa!!!), czy tekst: "(...) o jednego kundla mniej" usłyszany od obcego faceta byłby mi obojętny? Na 100% bym się rozpłakała. A przecież ten mężczyzna nie zna mnie ani mojego psa, w związku z tym nie ma prawa wiedzieć, że tak nie jest. W tym miejscu kłaniają się konsekwencje wypowiadanych przez nas słów.
20 czerwca był przełomowym dniem w naszym adżilitowaniu- byłyśmy na PIERWSZYCH OFICJALNYCH ZAWODACH :D (Puchar Bursztynowego Psa w Gdyni) To jeszcze nie wszystko. Długo zastanawiałam czy kolejny raz startować w zerówkach czy może zaszaleć, podnieść jeszcze wyżej poprzeczkę i przejść do A1... Nie byłam pewna czy jesteśmy gotowe, ale postawiłam na szaleństwo i opuściłyśmy klasę 0 :-) Bardzo bałam się tych zawodów, głównie biegów openowych. Wcześniej, Tajga, biegała tylko w 3 miejscach, dlatego nie wiedziałam jak to będzie wyglądało na nowym terenie i jeszcze po 5 godzinnej podróży. Panikowałam, bo nasza huśtawka zazwyczaj nie wychodzi... szczerze mówiąc to liczyłam tylko na myślącego, radosnego psa, który nie będzie się zawąchiwał i na chociaż jedno bezbłędne wejście w slalom.
j a k b y ł o ?
.
.
.
a tak:
czyli pięknie i cudownie, a nawet miałyśmy PRAWIE łapkę! <3
1 bieg-egzamin- punkty karne za czas :c i jedna odmowa, co dało 3 miejsce! Z tego biegu jestem bardzo zadowolona bo wejście w slalom było idealne!
2 bieg- agility open- tutaj miałyśmy 1 błąd na huśtawce, ale reszta była cudowna biorąc pod uwagę warunki, w jakich biegłyśmy- deszcz, deszcz i ...deszcz ( w związku z tym było bardzo ślisko i miałyśmy ograniczoną widoczność). Tutaj zajęłyśmy miejsce 9 na 18 :-) Nie spodziewałam się, że będziemy mieć tylko jedną odmowę, bo wejście na kładkę baaardzo mnie przerażało (na filmiku 1:54sek), a okazało się, że Tajga pewnie i bez wahania zrobiła wszystko tak jak trzeba było :p
3 bieg- jumping open- Tj była już zmęczona, niekoniecznie przez agility- raczej przez ciągle zmieniającą się pogodę i 5 godzinną podróż. Mimo to nadal ładnie myślała, pięknie weszła w slalom (a było krzywe podłoże przez błoto!), ale nie miała siły go dokończyć. Za pierwszym razem wyszła po 4 tyczce, za drugim po 6, a za trzecim po 10, widziałam, że to jest spowodowane zmęczeniem, a że za każdym razem bezbłędnie wchodziła w slalom to odpuściłam i pobiegłyśmy dalej, dlatego ten bieg zakończył się disem ;)
Podsumowując, mój dzielny terrierek dał z siebie 1000%, co bardzo mnie zaskoczyło :)
Tydzień później w moim pięknym mieście odbywało się DCDC. Ta impreza dała nam szansę rozwoju i występowałyśmy podczas kejtrówki- wyścigowym agility, które polegało na tym, że dwa psy miały ten sam tor do pokonania i zaczynały go w tym samym czasie, ale z dwóch różnych stron.
Torek wyglądał tak:
Tajga spisywała się bardzo fajnie, ładnie pracowała obok obcych psów, przy dużej publiczności i komentarzach do mikrofonu :D
W połowie maja okazałam się szaleńcem- zapisałam mnie i Tajgę do kategorii Starters na Dog Chow Disc Cup we Wrocławiu... w skrócie: zajęłyśmy przed ostatnie miejsce; nie żałuję, że wystartowałyśmy.
taka wena złapała mnie dzień przed zawodami
FREESTYLE!
Zapisałam się na zawody, żeby sprawdzić zarówno siebie jak i psa. Nasz start potraktowałam jako trening w bardzo trudnych warunkach. Tajga ma duży problem z hałasem- w szczególności boi się odgłosów petard oraz mikrofonu- i zapachami (typowy terrier). Jak wiadomo, na zawodach jest bardzo głośno i jest mnóstwo przeróżnych zapachów, dlatego jedynym celem jakim nam założyłam była współpraca (we frisbee mamy problem z motywacją). Chciałam, żeby Tajga chętnie łapała dysk, żeby wolała pracę ze mną od jedzenia (którego było tak pełno) i innych zapachów.
Warto dodać, że w zeszłym roku na DCDC w Poznaniu Tj trzęsła się ze strachu (hałas) i ledwo udało mi się ją namówić za zabawę szarpakiem.
Z ogromną radością, mogę stwierdzić, że ten start to nasz OGROMNY osobisty sukces, bo przez całe 2 minuty Tajga "pracowała" ze mną i nie odmówiła mi współpracy. Wolała pobiec za dyskiem niż węszyć i tarzać się w trawie. Jednak było bardzoooo ciężko. Terrierek był zmęczony po podróży oraz przygaszony ilością ludzi i dużym hałasem, ale widziałam, że cały czas walczyła ze sobą i próbowała dawać z siebie jak najwięcej. Dlatego duma, duma i jeszcze raz duma!
Fot. Sławomir Swerdon
Fot. Justyna Tatarek
Jak zaczęłyśmy przedstawiać nasz freestyle, to zrozumiałam, że w tym stanie Tajga nie da rady go zrobić i będzie jej smutno, co spowoduje zgaszenie, dlatego zaczęłam improwizować i robić pierwsze lepsze, jeszcze łatwiejsze elementy, które mi przyszły do głowy. W rezultacie wyrzuciłam 18 dysków, z czego dokładnie połowa była złapana :D
Fot. Sławomir Swerdon
Jeśli chodzi o tossa.. to mogę powiedzieć, że strasznie uśmiałam się podczas tej rundy! xD Tajga była już totalnie padnięta, więc nie starałam się nawet rzucać daleko, bo wiedziałam, że nie da rady dobiec do dysku. Na 5 rzutów złapała 1 za 1pkt, ale mimo tego strasznie rozpiera mnie radość, że złapała AŻ JEDEN DYSK! Szczerze mówiąc, to wychodząc na pole, myślałam, że zaraz wyjdę z niego nie wyrzucając ani jednego dysku, bo suczka nie będzie nim zainteresowana- czyli znowu pozytywne zaskoczenie! Oczywiście Tj pokazała, że jest strasznie zmęczona i dwa razy po dobiegnięciu do dysku, stanęła w miejscu i zaczęła strajkować. Wtedy pokazywałam, że w naszym teamie jest równouprawnienie i podbiegałam do psa, zabierałam dysk i wracałam za linie, a pies za mną :p Tak jak mówiłam już wcześniej- było zabawnie!
Trochę o mnie: niestety nie ułatwiałam Tajdze zadania moim fatalnymi rzutami :(
Hmmm.. jeżeli jest tutaj ktoś, kto chciałby obejrzeć naszą pierwszą rundę i przy okazji poprawić sobie humor to zapraszam:
https://www.youtube.com/watch?v=ltUdCl6WgQE
Już? Jak zapewne słyszałeś/aś, że miałam, cudowne wsparcie! :D Natalia, Paulina, Estera- dziękuję! i jednocześnie kolejny raz- ogromne gratulacje, miałyście cudowne starty!!!
Dotarłeś/aś aż tutaj? Wow! W takim razie, na zakończenie, mam dla Ciebie jeszcze jeden filmik- tym razem z adżilitowania! :)
Nawet jeśli jest wolny? Hmm.. Myślę, że jest to całkiem możliwe, ponieważ 17 maja wygrałyśmy serię Annówka Agility Cup 2014/2015 w klasie 0! ❤ W związku z tym wygrałyśmy też darmowy obóz w Annówce w te wakacje! :D Szczerze to nie mam pojecia jak nam się to udało... Tajga nie jest szybka, a ja jestem okropnym przewodnikiem, a mimo to ukończyłyśmy tyle biegów! Myślę, że Tajga jest dobrym przykładem na to, że nie trzeba mieć Border Collie, aby próbować swoich sił w psich sportach. Jeśli pies jest zdrowy, aktywny i lubi zabawę ze swoim człowiekiem to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, prawda? :D Oczywiście nie mam nic do osób, które kupują psa do sportu i jest nim Border Collie - sama się na tym zastanawiam- jednak bez bordera też można :) Wracając do zawodów - jestem bardzo dumna z Tajgi, bo tym razem były 4 biegi, a ona na wszystkich bardzo ładnie pracowała ;) Najbardziej jestem zadowolona z 2 i 3 biegu - mam nagrania, którymi chetnie się pochwalę w następnym poście. We wrześniu, kiedy seria tych zawodów się zaczynała, nasze agility wyglądało zupełnie inaczej. Teraz dużo lepiej rozumiemy się na torze, Tj jest troszkę szybsza i lepiej skupiona na mnie, a przede wszystkim jest pewniejsza siebie i odważniejsza na torze! Jak fajnie, że mam nagrania z każdych zawodów Annówka Cup i mogę patrzeć jak Tj rozwijała się z miesiąca na miesiąc :D Teraz kończymy z zerówkami i wio do A1, tylko ta huśtawka... Eh :/
Pozdrawiamy w ostatnim dniu tego cudownego miesiąca!
PS wczoraj startowaliśmy na DCDC we Wrocławiu- relacja już niedługo :p
Dziś krótka relacja z ostatnich aktywnych weekendów :)
12.04- FRISBOWE WARSZTATY Z AGNIESZKĄ GUBĄ I PAULĄ GUMIŃSKĄ Czyli rzucanie, rzucanie, a potem niespodziewane zakwasy w tyłku ;p
Na warsztatach uczyłyśmy się passingu (element dogfrisbee) i okazało się, że nie jest to takie trudne jak nam się wydawało :D Dostałam cenne rady (przed wszystkim jeśli chodzi o wymianę dysków), które poprawiły nasze freestylowe elementy o 200%! Po tym cudownym i słonecznym dniu zaczęłam zastanawiać się nad startem na Dog Chow Disc Cup we Wrocławiu w kategorii Starters... no zobaczymy czy się odważę! :D
A teraz zapraszam na kilka zdjęć autorstwa najwspanialszej Zosi Marek!!
kuleczka <333
26.04- ZAWODY TRENINGOWE Z SERII ANNÓWKA CUP + SEMI Z FREEXAMI Czyli bieganie, bieganie, a potem niespodziewane zakwasy w rękach :p
no to tak... bardzo obawiałam się tych zawodów, bo ostatnio na treningach Tajga zaczęła szaleć (czyt. przyspieszyła i robiła głupkowate, ale niezwykle mądre rzeczy xD), a ja nie potrafiłam się do niej dopasować. Na szczęście udało mi się ją zrozumieć i nie skłamię, jeśli stwierdzę, że te zawody były po prostu i d e a l n e!!!
Fot. Milena Patan
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że wszystko po raz pierwszy (!) wyszło tak jak chciałam- każda zmiana, przeszkoda- perfecto :D Cudownie nam się biegało, baaaardzo dobrze się rozumiałyśmy i są tego efekty:
1 bieg (agility 0) - 1miejsce na 17 teamów! (przeszkody strefowe takie piękne, że ho ho!)
2 bieg(jumping I)- 4miejsce na 17 teamów! (bieg na czysto- bez ani jednego błędu, ale oczywiście inne psy były szybsze)
3 bieg (jumping II)- 6miejsce na 17 teamów! (ta sama sytuacja co w 2 biegu)
co w łącznej klasyfikacji dało nam 2 miejsce!!! :D I 4pkt do ogólnej puli :D (filmik z tych zawodów powinien pojawić się w następnym poście)
Finały Annówka Cup odbędą się 17 maja- trzymajcie kciuki :)
Po zawodach zostałyśmy na freexowym seminarium :D Było cudownie! Usłyszałam parę miłych słów na temat Tajgi i dostałam mnóstwo cennych rad! Jestem bardzo dumna z terrierka, który bardzo mądrze i energicznie biegał openowy torek na piłkę :D - szok i niedowierzanie!
Ostatni miesiąc mogę podsumować tylko tak: Cud, miód, malina!
Pozdrawiamy!
Przyszła wiosna, a razem z wiosną pojawiła się taka magiczna i radosna aura unosząca się nade mną i nad Tajgą, kiedy adżilitkujemy! A tak bardziej po ludzku:
Nareszcie BIEGAMY razem agility. Prawdziwe agility. Kiedy fikamy przez hopki (tunel, skok w dal, palisadę, kładkę, SLALOM...) to czuję prawdziwą moc i mam ochotę skakać z radości. Wreszcie rozumiemy się na torze nawet na odległość (wysyłanie do przeszkód), mamy nie najgorsze tempo, uzyskałyśmy też w miarę ogarniętą mnie i psa, który czerpie radość z takiej formy aktywności!!!
Czy może być coś lepszego? Tak, wiem- rozpływam się :D
Tajga w szczególności pokochała slalom i jak go pokonuje to jest niezwykle radosnym jednorożcem :))) Jeszcze dużo pracy związanej z doskonaleniem tej przeszkody, ale damy radę. Mój plan na wiosnę to nauczenie się jak najbardziej upraszczania Tajdze życia podczas biegu :D
14-15 marca spędziłyśmy w magicznej krainie zwanej Annówką na seminarium agility z Paulą Gumińską, czyli naszą ukochaną trenerką, pod której okiem uczymy się od ponad roku :) Tak jak się pewnie spodziewacie- było bajecznie! W naszych sobotnich zawodach każdy miał dwa biegi zawodowe. Na pierwszym wejściu pobiegłam z Tajgą- cały tor na czysto, dlatego na drugi bieg Paula pozwoliła mi biegać z Panią Wełną vel Puczi. Pierwszy raz biegłam z borderem i o dziwo udało nam się pokonać tor na czysto (oczywiście było dużo niedoskonałości, spowodowanych moim nieogarnięciem). W rezultacie (jeśli dobrze usłyszałam) pierwsze miejsce zajęłam ja z Weną, a drugie ja z Tajgą :D
Niestety nie mam żadnych zdjęć z tego cudownego weekendu, jednak dzięki uprzejmości paru osób, które dzielnie nas nagrywały, jest filmik! ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA!*HD*:
Wstawanie po 9, potem śniadanko, a następnie wyjście z psem na trening agility/ frisbee albo na zwykły spacer, na którym nie muszę cały czas spoglądać na zegarek, żeby nie być za długo i nie spóźnić się do szkoły... - tak, to dlatego kocham ferie! ... które kończą się za dwa dni :/
Ale Ola... nie można tych ferii jakoś przedłużyć?! (fot.Z.Marek)
Przez ten czas zachwycałyśmy się naszym kwitnącym dogfrisbee i kontynuowałyśmy naukę slalomu:
Uważam, że nie da się lepiej rozpocząć dnia niż od treningu czegokolwiek ze swoim zacnym psem :D Po takim przedpołudniu dzień musi być udany!
Wydaje mi się, że nasze ferie mogę podsumować poniższym zdjęciem- pies jeszcze nie wszedł mi na głowę, ale jest tego bliski!
Tak! W ubiegłą sobotę Tajga skończyła 6 lat!Jak to możliwe?
Fot. Z.Marek
Miał być urodzinowy filmik... robiłam go 6h i nieskromnie mówiąc był cudowny, jednak przy zapisywaniu filmiku program się zaciął i wszystko straciłam.. no nic! Uznałam, że spróbuję jeszcze raz, niestety tej historii było takie samo zakończenie. Obiecuję, że jeszcze spróbuję ;)
Fot. Z.Marek
Z okazji urodzin Pani T. postanowiłam dodać w tym poście zdjęcia, które pokazują jej wyjątkowość i piękno...na swój sposób :-)
SZCZUROPIES!(Fot. Z.Marek)
"Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?" (Fot. Z.Marek)
Pies bez szyi. (Fot. Z.Marek)
Pies bez twarzy.(Fot. Z.Marek)
To niedźwiedź, który udaje duszącą się fokę czy też owłosiona blond wydra?(Fot. Z.Marek)
Fot. Z.Marek
Skok NA piłkę!(Fot. Z.Marek)
Tj mówi, że normalność jest przeterminowana.
Podsumowując Tajga jest czasem małym jednorożcem, który lubi razem ze mną pląsać po tęczy.
Jednak dla mnie najważniejsze jest słowo "RAZEM", dlatego życzę Ci mój wąsaczu dużo zdrowia, mózgu i radości oraz tego, żebyśmy zawsze i wszędzie były razem <3 Sto lat!